Blisko pięć godzin - tyle czasu musiały czekać Iga Świątek (1. WTA) oraz Łesia Curenko (66. WTA) na rozpoczęcie swojego spotkania na korcie Suzanne-Lenglen. Pierwotnie mecz zaplanowany był ok. godz. 15, ale rozpoczął się dopiero o godz. 19.50. To efekt tego, że blisko aż osiem godzin trwały dwa poprzednie starcia na korcie Suzanne-Lenglen: Sara Sorribes Tormo (Hiszpania, 132. WTA) - Beatriz Haddad Maia (Brazylia, 14. WTA) i Holger Rune (Dania, 6. ATP) - Francisco Cerundolo (Argentyna, 23. ATP). Teraz Polka po raz pierwszy od II rundy ubiegłorocznej edycji Roland Garros nie zagrała na korcie głównym - Philippe Chatrier.
Wymarzone tempo dla Świątek, ale krecz Ukrainki
- Widać, że Iga dobrze się czuje, jest w swoim żywiole. Tempo jest dla niej wymarzone, może wejść w uderzenie. Wszystko jest po jej i naszej myśli i wydaje się, że żadna krzywda nie może się Polce stać - mówił po kwadransie komentator Eurosportu, kiedy Iga Świątek prowadziła 3:0.
Chwilę później Ukrainka przełamała Polkę i przegrywała 1:4. Tym samym Świątek przerwała swoją imponującą serię - aż 23 wygranych gemów z rzędu w tegorocznym Roland Garros. Ostatniego gema straciła w I secie meczu II rundy z Amerykanką Claire Liu (102. WTA).
Curenko po wygranym gemie poprosiła jednak o przerwę medyczną, a wcześniej z grymasem bólu coś mówiła do swojego sztabu szkoleniowego. Miała mierzone ciśnienie i długo rozmawiała z fizjoterapeutką. Dostała sporo braw od publiczności. Ukrainka wróciła na kort i serwowała. Przegrała gema, nie zdobywając punktu. Po chwili podeszła do siatki i poddała mecz.
Do tego czasu Iga Świątek była zdecydowanie lepszą zawodniczką. Zaczęła pojedynek dużo lepiej niż swoje trzy poprzednie. Była pewna, agresywna na korcie, często przejmowała inicjatywę. W dodatku Polka popełniała mało niewymuszonych błędów (5 przy 9 rywalki) i miała sporo winnerów (5-1).
Świątek została pierwszą zawodniczką od czasów Moniki Seles, której udało się awansować do czterech ćwierćfinałów w swoich pierwszych czterech występach w Roland Garros. Polka wyprzedziła też słynną Chris Evert pod względem skuteczności występów we French Open. Ma aż 92,6 proc. zwycięstw, a Evert miała 92,3 proc. Pierwsza jest Margaret Court (95,2 proc.).